Log in

goodpods headphones icon

To access all our features

Open the Goodpods app
Close icon
headphones
Leszek Prawie.PRO

Leszek Prawie.PRO

Leszek Śledziński

Leszek Prawie.PRO O tym jak sport, kolarstwo, triathlon odmienił i odmienia mnie oraz moje życie. Opowiadam o zmianach fizycznych i mentalnych jakie przeszedłem i przechodzę. Każdego dnia. Chcę dzielić się swoją największą pasją i pomagać także tym, którzy są na początku swojej drogi do przemiany. Chcesz mnie wesprzeć? Sklep Prawie.PRO: https://Prawie.PRO Mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/ O mnie: https://prawie.pro/leszek-sledzinski/
Share icon

All episodes

Best episodes

Top 10 Leszek Prawie.PRO Episodes

Goodpods has curated a list of the 10 best Leszek Prawie.PRO episodes, ranked by the number of listens and likes each episode have garnered from our listeners. If you are listening to Leszek Prawie.PRO for the first time, there's no better place to start than with one of these standout episodes. If you are a fan of the show, vote for your favorite Leszek Prawie.PRO episode by adding your comments to the episode page.

Tak. Sport uratował moje życie. Być może zwariowałbym, albo popełnił samobójstwo. O tym mówię otwarcie, bo tak dużo zawdzięczam losowi, który pchnął mnie w tym kierunku.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dalej nie wierzę, że nagrywam podcasty. To jest drugi odcinek, który nagrywam za sprawą zarąbistej motywacji, którą dostałem od Was; wszystkie zdjęcia, wszystkie informacje dotyczące tego, że ktoś tego słucha są niezwykle dla mnie cenne i przez cały czas ta moja, trochę ograniczona pewność siebie karze mi w to nie wierzyć. Dlatego nadal uważam, że to jest moja działalność testowa na Spotify i na iTunes. To jest strasznie motywujące, chociaż słowa motywacja też nie lubię, tak samo jak słowa influencer. To ma takie pejoratywne brzmienie w Polsce, głównie ze względu na ludzi, którzy przejaskrawiają swoją rolę. Ja przez cały czas bardzo mocno staram się nie przejaskrawiać swojej roli, działać w sposób pokorny, trochę nieśmiały, trochę speszony.

Sporo osób pyta mnie o moją genezę; jak to się stało, że w ogóle zacząłem uprawiać sport? Historia jest bardzo długa i pomimo tego, że jestem względnie, obiektywnie mówiąc, bardzo młodym człowiekiem, mam dużo różnych doświadczeń wyniesionych zarówno ze swojego dzieciństwa jak i również ze swojego życia zawodowego, gdzie to wspólnym mianownikiem wszystkich tych okresów był zawsze stres. Permanentny stres związany z wieloma różnymi rzeczami, które to podświadomie dawały mi do zrozumienia, że ja nie mam w życiu nad wszystkim kontroli. Tak wygląda osobowość perfekcjonisty. Tego ode mnie zawsze oczekiwano i także praca, zwłaszcza doświadczenie mobbingu w przeszłości, sprawia, że nasz charakter zmienia się w sposób nieodwracalny, i bardzo często, nie będziemy sobie w stanie sami z tym poradzić. U mnie skutkowało to tym, że w okolicach 22 roku życia pojawiły mi się ataki paniki, które pierwotnie przez lekarzy były interpretowane w niezrozumiały dla mnie sposób. Z perspektywy czasu ciężko jest mi w to uwierzyć, że nikt mnie nie wysłał do psychiatry, kiedy to, czy to pierwszy, czy to drugi czy to trzeci raz witałem na kozetce mówiąc, że mam wrażenie, że dostanę zawału serca, że zemdleję, że się duszę. Badano mnie w sposób fizyczny wzdłuż i wszerz, robiono echo serca, podawano różne środki. Potem się okazało, że to są środki uspokajające, ale to, że nie radzę sobie ze stresem, który to właśnie w taki sposób wybija się na zewnątrz. W jaki sposób organizm go odreagowuje dowiedziałem się przez przypadek przed snem czytając jakiś artykuł, gdzie to sobie powiedziałem: o kurcze, ja chyba mam nerwicę i powinienem pójść do lekarza. Było tak, że zawitałem właśnie u lekarza psychiatry, jakkolwiek śmiesznie to brzmi, jakkolwiek jest to kojarzone zwłaszcza przez nieświadomych ludzi, bo zawsze psychiatra kojarzy się z chodzeniem po ścianach albo z byciem wariatem. Współcześnie psychiatrzy, czym się zajmują? – leczeniem depresji, leczeniem problemów, które są związane z różnymi zaburzeniami nerwicowymi, które objawiają się w bardzo skomplikowany sposób, właśnie w sposób niejednorodny – można powiedzieć; no, bo co uczucie duszności czy też permanentny ból głowy albo problemy ze snem mogą mieć wspólnego z nerwicą, czy też z psychiatrą? Otóż okazuje się, że bardzo często właśnie tak to występuje, tak to się objawiaj, tylko bardzo wiele osób sobie nie zadaje z tego sprawy, z czym tak naprawdę walczą.

Ja zauważyłem, w pewnym momencie, że nawet wtedy, kiedy nie musiałem być zestresowany, byłem przez cały czas zestresowany. Żyłem przez cały czas w takim potwornym, n

bookmark
plus icon
share episode
Leszek Prawie.PRO - Przez cały rok jestem dokładnie tak samo aktywny (22)
play

10/08/20 • 11 min

Chcąc wyglądać dobrze i nie doświadczać wahania masy ciała czy przeklętego jojo nie ma innej opcji. Musisz przez 12 miesięcy w roku przez cały czas być tak samo aktywny(a).

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj w podcastowym tonie z nowego studia, które jest to dla mnie trochę wygodniejsze do robienia; na tym mi zależało, żeby mieć miejsce, w którym będą panowały odpowiednie warunki akustyczne, tak, żebym już tego nie musiał więcej robić w samochodzie. Trochę się śmieję, ale samochód jest, pod względem akustycznym, jednym z najlepszych miejsc w ogóle, w którym można coś nagrywać – nie dziękujcie za ten Prawie.PRO tip.

Dzisiaj o tym, że wielu z nas jest w okresie zimowym prawie aktywna. Wkrótce, być może, znowu przestaną działać kluby fitness, wkrótce, być może, znowu spadnie nam motywacja do tego, żeby po powrocie do domu zająć się czymś. To jest niezwykle istotne, że w naszym życiu powinno być coś więcej niż tylko praca i dom, a tak naprawdę, ta monotonia trochę zaczyna nas wszystkich, podświadomie frustrować. Z tego względu, niejako podświadomie, znajdujemy sobie rozrywki, które nie sprzyjają, zarówno formie jak i samopoczuciu psychicznemu, a także wadze.

Rozmawiam z bardzo wieloma ludźmi, na co dzień, którzy to, chociażby, podczas ostatniego lock downu, sporo przybrało na masie, ponieważ zostali zamknięci w domu. Nie każdy ma trenażer czy też bieżnię, nie każdy też decyduje się, w obecnej sytuacji, żeby biegać czy spacerować na zewnątrz. Oczywiście, moim zdaniem, nawet, kiedy panował pełny lock down, i kiedy były dosyć duże ograniczenia w przemieszczaniu się, to ja jednak byłem w tej sytuacji zwolennikiem, zarówno wstępu do lasu, jak również żeby biegać w odosobnieniu czy jeździć na rowerze w odosobnieniu, bo żadne badania naukowe nigdy nie potwierdzały tego. Sporo osób wzięło sobie do serca zakaz wychodzenia z domu i w związku z tym, spędzili w nim, na przykład miesiąc, co katastrofalnie odbijało się na sylwetce i na samopoczuciu. Smutek i frustrację często zajadaliśmy, i to właśnie przekładało się na to, że bardzo dużo osób teraz waży o wiele więcej, niż by chciało. To też sprawia, że zamykamy to błędne koło takiej depresji albo braku samoakceptacji, które, w jakiś sposób trzeba rozwiązać.

Moim zdaniem, wyjściem z tego koła braku akceptacji, jest oczywiście regularny sport. Dzisiaj nagrywałem materiał o trenażerach, przy okazji będąc w Decathlonie, gdzie to, bardzo szczerze i od serca, powiedziałem, że trenażer, w wielu sytuacjach uratował mi życie, ponieważ dzięki niemu jestem tak samo aktywny w sezonie jak i również poza sezonem. Nie ma dla mnie absolutnie żadnej różnicy, czy jest grudzień, czy jest czerwiec. Jeżdżę, chociażby, na rowerze dokładnie tyle samo tygodniowo. Czasami spędzam na trenażerze 8 godzin, to jeszcze uzupełniam to bieganiem, czasami pójdę na basen. Do aktywności fizycznych zaliczam także wizytę na saunie, gdzie, zarówno proces nagrzewania się, jak i chłodzenia, sprawia, że nasze serducho bardzo szybko bije i to też ma rewelacyjny wpływ na metabolizm. Z punktu widzenia naszego organizmu to też jest wysiłek fizyczny, ale jego bym rezerwował sobie na dzień lub dwa w ciągu danego tygodnia, nie przesadzając w żadną ze stron. Przy tej okazji – sauna świetnie działa na nasze mięśnie, które często mogą być zmęczone po długotrwałym wysiłku, czy to na rowerze, na trenażerze albo podczas biegania.

W każdym razie wiem, że chociażby, zakup trenażera to nie jest łatwa sprawa. Dla bardzo wielu osób, maszyna za 1500 zł, za 3 000 zł czy za 5 000 zł to jest bardzo duży wydatek, ale ja

bookmark
plus icon
share episode
Leszek Prawie.PRO - Łączenie pracy z pasją i wybór “zawodu” (40)
play

08/04/21 • 23 min

Jeśli ten podcast okazał się dla Ciebie przydatny, a chcesz wesprzeć moją działalność to zapraszam do mojego sklepu na https://www.prawie.pro oraz Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/

Cześć.

Tutaj Leszek.

Kolejna część mojego podcastu. Cieszę się, że śledzicie mnie także tutaj. Wiadomo, że to nie są takie liczby, jakich mogę doświadczyć, chociażby na You Tubie, ale to jest miejsce, w którym mogę się wygadać, albo w którym mogę rozwinąć wiele różnych tematów, które, nierzadko są przedmiotem wielu różnych pytań, na które odpowiadam i na Instagramie i na Facebooku.

Niezwykle często piszą do mnie młode osoby, albo ludzie, którzy stoją w jakimś swoim zawodowym rozkroku i się pytają: czym ja się zajmowałem albo czym się zajmuję? Ciężko jest im, nierzadko, uwierzyć w to, że aktualnie zajmuję się, w 90% kolarstwem, Prawie. Pro, nagrywaniem wideo, podcastów, czy wreszcie pakowaniem ciuchów, zarządzaniem kolekcją, magazynem, finansami, swoim sklepem internetowym od strony tej technicznej, tzw. backendu.

Wiele jest takich różnych doświadczeń, które zdobywałem w różnych miejscach i mix tych doświadczeń, pozwala mi być samowystarczalnym, ale to jednocześnie oznacza, że nie jestem specjalistą w żadnej z tych dziedzin. Czasami mam nawet doła z tego powodu – powiem Wam, że w swoim życiu miałem okazję zajmować się wieloma różnymi rzeczami, w wielu różnych, często przeciwstawnych branżach, ale nigdzie nie jestem wybitnym specjalistą. Nigdzie nie jestem „zdoktoryzowany”. Potem zrozumiałem, że wcale nie muszę. Ba, nawet kiedyś, na jakiejś terapii, pani mi powiedziała, bardzo mądre słowa, to było przy okazji walki z depresją i niskim poczuciem własnej wartości, że jestem wystarczająco zajebisty, i że dobrze sobie radzę. Też to musiałem zrozumieć. Moja świadomość to rozumie, ale podświadomość czasami jeszcze nie do końca, zwłaszcza jak mam taki gorszy dzień, ale przez to wszystko chciałem odpowiedzieć na wiele różnych pytań, dotyczących rozwoju swojej własnej drogi zawodowej.

Mam bardzo dobry kontakt z młodymi ludźmi w wieku 14 – 16 lat, czy też 18 lat. Nie wiem z jakiego powodu, ale mam dobry kontakt z nimi i stąd też często, pojawiają się pytania dotyczące wyboru kierunku studiów, czy szkoła średnia to ma być taka ogólnorozwojowa, czy w jakiś sposób wyspecjalizowana, czy być może ma być to technikum gastronomiczne, bo mi mama mówi, że ludzie będą musieli jeść zawsze. Ja wtedy parskam trochę śmiechem i jednocześnie współczuję osobom, którym zawód jest wybierany przez rodziców, albo pod wpływem znajomych: ja idę do szkoły gastronomicznej ze względu na to, że tam idzie dużo moich znajomych. Ale co z tego, że zdobywasz fach w branży, która kompletnie Ciebie nie interesuje, albo w branży, w której nie masz kompletnie żadnego talentu. Rób to, co chcesz robić w życiu najbardziej, to co sprawia Ci największą przyjemność, bo tylko wtedy będziesz w stanie, w 100 % się zaangażować i wyspecjalizować a będąc w pełni zaangażowanym, sukces przyjdzie prędzej czy później, no chyba że masz wyjątkowego pecha. Ale takich osób znam bardzo mało – mówię Wam serio.

Zresztą, w tych branżach, w których się obracam, jest wielu różnych pasjonatów, ale też czasami zdarzają się osoby, które ewidentnie przychodzą po prostu do pracy. I tak było chociażby w radiu, gdzie miałem okazję natknąć się na chociażby, dziennikarzy – pasjonatów oraz dziennikarzy, którzy zostali wykształceni w ten sposób, ze względu właśnie na to, że ktoś im powiedział, żeby w tym kierunku się rozwijać, ale tak naprawdę tego nie czują. I zazwyczaj kończyło się tylko na praktykach w radiu i potem nigdy więcej się już nie widzieliśmy, ze względu na to, że ten brak zaangażowania. Brak takiej wewnętrznej miłości do danego zajęcia, widać od razu. Nawet jeżeli, przykładowo, ja mam beznadziejną dykcję, to strasz

bookmark
plus icon
share episode

Jeśli ten podcast okazał się dla Ciebie przydatny, a chcesz wesprzeć moją działalność to zapraszam do mojego sklepu na https://www.prawie.pro oraz Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj pierwszy dzień w pracy po prawie tygodniowej nieobecności. Co to się porobiło? Ja nigdy w życiu nie miałem takiej pracy, w której mogłem sobie pozwolić na coś takiego, bo nawet, jeśli byłem, na jakimś pseudo urlopie, to i tak miałem ze sobą komputer, to i tak musiałem pracować, i tak miałem pewne rzeczy do zrobienia, których nikt za mnie by nie zrobił. Od kiedy mam sklep Prawie. PRO, i od kiedy mam Janka, mojego pomocnika, to podczas moich nieobecności wiem, że jest ktoś w stanie tym wszystkim bardzo sprawnie zarządzać.

Ale dzisiaj nie o organizacji pracy a bardziej o organizacji wyścigu, z którego wracam. Był to Marmotte Grand Fondo, chyba jeden z największych wyścigów amatorskich w Europie i jeden z najtrudniejszych, ponieważ do przejechania tego dnia było 170 km i ponad 5000 m przewyższenia. Co to znaczy przewyższenie? Jest to odległość w pionie, albo wysokość, na którą należy, na tej trasie, wdrapać się na rowerze, czyli różnica poziomów wynosiła 5000 m w górę. To 170 km jazdy przy średnim nachyleniu 7-8%, czasem 11%, czasem 12%, a czasem 15%. To wymaga od człowieka, wytrenowania, właśnie jazdy takiej typowo górskiej, przygotowania fizycznego, wydolnościowego, jak i również swojej własnej masy, bo każdy kilogram dodatkowo dźwigany pod tę górę boli, bardzo boli. Ale udało się, chociaż nie powiem, że to było łatwe, że to było jak splunięcie, ale po drodze nie występował u mnie żaden kryzys, tym bardziej, że ja paradoksalnie, na tym wyścigu się nie ścigałem. To nie ten cel. Myślę, że następnym razem, jak się pojawię na Marmocie, to wówczas będę walczyć o dobry czas.

Teraz chciałem zobaczyć, co, z czym się je. Starałem się uniknąć takich błędów, jak chociażby, zbyt mała ilość przyjmowanej wody po drodze, czy też, zbyt mało jedzenia w międzyczasie, bądź spalenie się zaraz na pierwszym podjeździe, który też był ciężki, ponieważ on trwał ponad 20 km jazdy po mokrym asfalcie, przy temperaturze 11°C z prędkością 8-9 km/h. Chłód nie jest wówczas największym problemem a bardziej psychika. Kiedy jest 7-8 rano, kiedy organizm nie jest jeszcze do końca rozbudzony, zimno zaczęło mi przeszkadzać dopiero na pierwszym szczycie, bo tam było 8°C i już po 3-4 minutach postoju na bufecie, człowiek bardzo odczuwa to jak jest zimno. Oprócz tego jest totalnie przemoczony. Jesteście w krótkim rękawku, przemoczeni do ostatniej nitki, jest 8°C, wieje wiatr a przed Wami 20 km, dosyć stromego zjazdu w dół. Dlatego te,ż z tego względu, trzeba się przebrać przed pokonaniem takiego zjazdu, i często zjeżdżanie, po tym względem, jest dużo gorsze niż podjeżdżanie. Wówczas, gdy jest tak niska temperatura, ja wolałbym tych zjazdów unikać, mimo że są to „darmowe kilometry”. Te darmowe kilometry wymagają do człowieka, niestety, sporo techniki. Mi się słabo, akurat tego dnia, zjeżdżało. Brakowało mi koncentracji, myślę też, że troszeczkę demotywowało i dekoncentrowało zimno. Założyłem na siebie bluzę, założyłem kurtkę, komin, rękawiczki długie i dopiero w ten sposób byłem w stanie zjeżdżać, a i tak odczuwałem, że jest mi niesamowicie zimno, właśnie ze względu na to, że człowiek jest, pod spodem, cały przemoczony.

Zaraz po pokonaniu takiego zjazdu, trzeba się przebrać, trzeba zdjąć z siebie, co najmniej, dwie warstwy, żeby dalej ruszać w drogę. Było bardziej płasko, ale to nie oznaczało, że PŁASKO, ponieważ dobre 15 km pokonywałem drogą, która przez cały czas delikatnie się wspinała 2% po wiatr. To wygląda w ten sposób, że jedziecie, tak naprawdę, z prędkością 23-25 km/h, ale jest naprawdę ciężko. Po pewnym czasie człowiek czuje się tym sfrustrowany, że teoretycznie jedzie po płaskim, ale nadal jest ciężko. Stąd te

bookmark
plus icon
share episode
Leszek Prawie.PRO - Mój pierwszy w życiu podcast (1)
play

11/07/19 • 18 min

Historia pierwszego nagrania. Dlaczego zdecydowałem się uruchomić swój kanał z monologami jako uzupełnienie mojego kanału na YouTube.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Jeżeli oglądasz na You Tubie, a właściwie słuchasz You Tuba, to masz też chyba wrażenie, że dotarłeś na sam koniec Internetu. Trochę tak jest, że dużo myślałem kiedyś o robieniu podcastów, jednakże, podcast na You Tubie wydaje mi się trochę bez sensu, z tego względu, że głupio jest, moim zdaniem, nie łączyć dźwięku z obrazem. A może to tak jest, że niektórzy oczekują tego, żeby wyłącznie słyszeć; żeby mógł tutaj działać teatr wyobraźni; tak samo jak radio jest teatrem wyobraźni – podobnie jest też z podcastami.

Zastanawiałem się nad tym, chociażby z tego względu, że do dziś nie wiem, jak to połączyć. Czy podcasty o takiej tematyce w ogóle mają sens na You Tubie? Znam kilku podcasterów, którzy robią tego typu rzeczy na tematy sportowe, na temat, ogółem, sportu, motywacji no i jak tak sobie analizuję te dane, a to jest taka moja fetysz; liczby, to mi się wydaje, że to nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Nie wiem, z jakiego powodu. Na pewno, ze względu na te obawy, zdecydowałem się, żeby to coś, co teraz nagrywam właśnie testowo, umieścić na kanale You Tube w formie niepublicznego filmu i tylko w poście Was zaprosić tutaj, żebyście mogli sami stwierdzić, czy to w ogóle ma sens.

Pretekst dzisiaj do tego, żeby przemawiać do Was w formie takiej podcastowej do mikrofonu jest dosyć zaskakujący, przynajmniej jak dla mnie. Mówiłem Wam o tym, że nagrywałem ostatnimi czasy film będący podsumowaniem zarówno sezonu 2019 jak i trzech poprzednich. To z okazji przekroczenia 30 000 km na rowerze. Dziękuję serdecznie Stravie, za to, że zlicza każdy jeden kilometr bez względu na jego sens i efektywność. To było wideo, które nagrywałem w poniedziałek rano, po takim dosyć ciężkim weekendzie. Nie wiedziałem, dlaczego w weekend czułem się tak naprawdę beznadziejnie. W poniedziałek po południu okazało się, że wszystko jest jasne. To kwestia gorączki i tego, że po prostu dopadło mnie przeziębienie. Sam byłem zaskoczony, bo zdarza mi się to naprawdę bardzo rzadko i ostatnio, nawet w jednym programie, miałem okazję wspominać o tym, że cieszę się bardzo dobrym zdrowiem ze względu na to, że uprawiam dużo sportu, dużo się ruszam, hartuję ten organizm na saunie, hartuję podczas różnych zmieniających się warunków atmosferycznych na zewnątrz, dbam o powietrze w swoim domu, o jego wilgotność, o wietrzenie, nie przesuszam tego powietrza i też go nie przepalam zbyt mocno. I właśnie to słabe samopoczucie sprawiło, że miałem wrażenie, że ten poniedziałkowy film jest naprawdę słaby, zarówno po względem technicznym jak i pod względem merytorycznym; wiał wiatr. Pomyślałem sobie: nagram to może jakimś innym razem, nie klei mi się to. Mając na time line projekt tego montażu, gdzieś mniej więcej w połowie, gdzieś po 7 min., czy tam 4 min. czy 5 min., stwierdziłem, że: dobra, ja już tego dalej nie robię. Miałem zamiar w programie montażowym nacisnąć, po prostu, „delete this project”, wywalić bezpowrotnie te materiały. I mimo tego złego samopoczucia, i pomimo tego zwątpienia, po jakichś 10 – 15 min. wróciłem do tego, i powiedziałem sobie: dobra, już to wrzucę, bo głupio, że tak długo się nic nie będzie pojawiało a trochę Was przyzwyczaiłem do tego, że zawsze w poniedziałki coś się pojawia, od jakiegoś czasu. No i to tak wrzuciłem, trochę ryzykując, nie wiedząc, jaka będzie Wasza reakcja. Wiedziałem, że nie będzie to jakiś mega klikalny materiał, i nie jest to mega klikalny film, ze względu na to, ż

bookmark
plus icon
share episode

W co się ubrać na rower na 30 km wie każdy patrząc teraz na termometr.

Jednak proste zadanie bardzo się komplikuje kiedy lądujemy z rowerem w górach, na obcym terenie. Albo mamy do przejechania na zawodach 270 km albo 5000 metrów przewyższenia

Ja w swojej kolarskiej „karierze” zaliczyłem wszystkie możliwe wtopy przez które byłem na granicy hipotermii przez chłód i deszcz. Na ich kanwie odważyłem się przygotować kompletny poradnik by być odrobinę mądrzejszym ode mnie.

Na początek małe zastrzeżenie. Proszę zapomnieć o tym, że zajmuje się sprzedażą odzieży. Każdy ma prawo wyboru swojej ulubionej marki ciuchów.

Ważne tylko, aby nie brać w trasę rzeczy najtańszych i/lub przeznaczonych do innych dyscyplin. Z naturalnych tkanim można wybrać sobie odzież z domieszką merino, ale broń Cię święty Tadeuszu, patronie kolarzy ubierać cokolwiek co ma bawełnę. Ciuchowy natualizm skończy się albo potwornymi otarciami, albo mega wychłodzeniem.

Najgorsze moim zdaniem są trasy górskie. Niekiedy nawet 60 km wymaga zabrania że sobą czegoś więcej niż tylko koszulka, albo ewentualnie potówka z koszulką i bluzą. Na starcie może być 15 st i hiszpańskie słońce.

Tak, bo w górach i na każdej dłuższej trasie pogoda może się zmienić. To naturalne. Po drugie sprawdzasz prognozy zazwyczaj w miejscu startu, a nie po punktach trasy. Po przejechaniu 30 km możesz najechać na burzę. Jak ja debil w Alpach. Myslałem, że zdążę, myślałem, że nie muszę zabierać że sobą nogawek i grubszej kurtki. W końcu na dole było 28 stopni. No tak, ale na 2000 metrów było już 9 i nawiedziła nas potworna ulewa.

W tych warunkach wszystko przemaka. Jednak lepiej mieć że sobą cokolwiek ciepłego i na wszelki wypadek spakować to nawet w worek na śmieci przed włożeniem do kieszeni lub zasobnika. Wówczas nie będziesz musiał na dół wracać stopem jak ja przed rokiem. Zgubiła mnie głupota, nieznajomość alp i letnia rutyna. Przecież jest taki upał!

Z kolei we Francji nie miałem że sobą listy kontrolnej. Dokładnie tej. Wydawało mi się, że zabrałem wszystko. Rękawki, nogawki, komin na zjazd, czapka, potówka, koszulka, bluza z merino. Zabrało najważniejszego. Nieprzemakalnej kurtki i worków. O ile deszcz na podjeździe nie przeszkadzał, to na szczycie w otoczeniu śniegu trzeba było się ratować wszystkim co możliwe.

Najwazniejsze to się nie zatrzymywać na więcej niż 2 minuty i nie doprowadzić po wspinaczce do wychłodzenia. Inaczej totalna kaplica.

W razie takiej sytuacji na podjedzie zdejmij z siebie co się da i schować by nie przemokło. Na szczycie szukaj worków na śmieci, suchej tektury, gazet. Wepchnij to w buty, pod koszulkę, bluzę. Zwłaszcza jeśli w peerrspektywie tego zjazdu jest ocieplenie na niższych wysokościach. W takich warunkach też zdejmij na podjeździe i zjeździe okulary i odłóż je do kieszeni, w kask lub zahacz o tył kołnierza. Najważniejsza jest w takich chwilach widzialność. Możesz też pomyśleć o zjeżdżaniu w dolnym chwycie. Wówczas ciało sie mniej wychładza.

Pamiętaj też, żeby czasami na zjeździe dokręcać pedałami. Choćby z minimalną siłą. Tym sposobem może być odrobinę cieplej.

Trzeba jednak pamiętać, że na trasie mogą wydarzyć się dwie rzeczy. Natrafiasz na stromy podjazd, który wymusza na Tobie bardzo intensywne kręcenie z niską prędkością. Wtedy nawet przy 10 stopniach bluza to będzie za dużo. Dlatego nim zaczniesz wspinaczkę wypadałoby zrzucić bluzę i wpakować ją do kieszonki. Będzie lepszy komfort i przede wszystkim nie zapocisz jej. Podkoszulka kolarska pomoże z kolei oszczędzić nieco koszulkę. Tak samo jak czapeczka z daszkiem. W górach ogranicza zalewanie oczu potem odprowadzając go poza czoło, pozwala oszczędzić wnętrze kasku i paski, a na zjeździe wpada nam w kask mniej robactwa.

Na szczycie góry z 10 kresek może pozostać 5. Do tego okaże się, że cholernie mocno wieje. Dlatego warto się zatrzymać, ale na bardzo krótką chwilę a nastepnie wyciągnąć z kieszeni bluzę oraz natychmiast rozpocząć zjazd.

Im dłuższy, tym trudniejszy pod względem komfortu cieplnego. Stąd warto mieć na sobie potówkę, założoną pod szelkami od spodenek i koszulką. Ona przez cały czas chroni przed podwiewaniem. Uszczelnia nas. Tak samo jak dobrze dopasowana bluza z mankietami i wydłużonym kołnierzem.

Jednak po 5 kilometrach zjazdu bez pedałowania, kiedy bardzo spada nasze tętno, może się okazać, że to wszystko za mało. I wtedy jeszcze trzeba wrzucić na siebie kurteczkę ratunkową – to jakby ubrac się w folię NRC. Wielu producentów na w swojej ofercie coś takiego.

To jest grubości worka na śmieci, mimo, że jest materiałem oddychającym. Jednokierunkowym. Zakładasz to na siebie jak męską antykoncepcję i stajesz się szczelna/szczelny. Wiatr i woda nie jest Ci straszna przez około 2 godziny.

Możńa to też w cieplejsze dni ubrać bezpośrednio na koszulkę i zastąpi rękawki kolarskie chroniąc przed chłodem takze korpus.

Zatem w górach – minimum dodatkow...

bookmark
plus icon
share episode

Szkoda, że tak wiele osób odznacza się kompletnym jej brakiem. Egoizmem, zapatrzeniem tylko w swoje potrzeby. Bez refleksji i wgląd na drugiego człowieka.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Witam na moim podcaście, który tworzę w oparciu zarówno o Spotify, iTunes, You Tube jak i Instagram. Dzisiaj tematyka mało sportowa, ale tak naprawdę sprowokowana jest poprzez najtrudniejszy start w moim życiu i najtrudniejszy start tego roku, który miał miejsce w Gdyni na Ironmanie, na dystansie sprinterskim. Ci, co mieli okazję oglądać moje wideo na YT albo samemu brać udział właśnie w tej rywalizacji, to wiedzą jak ciężkie warunki nasz wszystkich czekały, jak wysokie były fale, jak ciężko nabierało się powietrza, jak wiele było osób w jednym miejscu, bo ponad 700, jak wiele było momentów, kiedy naprawdę można było wpaść w panikę na otwartej wodzie, której się boję, ale nie wstydzę o tym rozmawiać. Ćwiczyłem sobie awaryjnie techniki relaksacyjne, jakbym czuł, że coś będzie w tak w trudnych warunkach na otwartej wodzie – po prostu odwracam się na plecy, patrzę w niebo, biorę parę głębokich wdechów i mam nadzieję, że płynę dalej. Tak też zrobiłem, bo było naprawdę grubo. I wtedy usłyszałem pytanie z tego płynącego tłumu: hej, czy wszystko jest z tobą w porządku? Płyniesz? – wiecie, jakie to było pokrzepiające? To, że kogoś interesuje mój los , to, że ktoś chce mi kurtuazyjnie pomóc, bo wiadomo, że mi nie pomoże w takiej sytuacji, nawet, jeżeli bym stwierdził, że zawracam albo, że właśnie teraz wpadam w panikę.

To jest niesamowite; zainteresował mój los inną, zupełnie obcą osobę. To się nazywa EMPATIA – deficytowa cecha współczesnego zachodniego społeczeństwa, tak mi się wydaje. Dla mnie empatia jest niezwykle ważna, z tego względu, że też się tego nie wstydzę, być może jestem nadmiernie wrażliwy jak na dorosłego mężczyznę i staram się być empatyczny względem drugiego człowieka. Staram się być wyrozumiały, staram się oferować pomoc, chodź bardzo często mam wrażenie, że robię to kosztem samego siebie, i że jest to, bardzo często, obciążające, i że bardzo często, niestety, nie można liczyć na wzajemność z drugiej strony. Tak, jakby ta empatia, to zrozumienie, chęć pomocy, trafiała w pustkę. Oczywiście jest coś takiego, jak karma, ale jak szanuję filozofię buddyzmu, tak akurat z karmą, ja osobiście się nie zgadzam. Być może, dlatego, ponieważ ultra rzadko mogę liczyć na dobrą karmę, żeby ona wracała. Czasami jest to troszeczkę dołujące i tyczy się to także sportu.

Bardzo obca jest mi rywalizacja po trupach do celu i naprawdę, dla mnie wydaje się dużo istotniejsze pocieszyć kogoś na trasie i stracić przez to 10 sekund niż mieć wszystkich dookoła w dupie, widząc tym bardziej, że coś się dzieje, że komuś spadł łańcuch albo w sytuacji, kiedy ktoś mnie pyta, czy nie jest przypadkiem nadmiernie blady; nie, nie jesteś blady, leć dalej. Tutaj nie chodzi o to, żeby powiedzieć: jestem wspaniały, jestem niesamowicie uduchowiony. Nie. Po prostu tak mam i to nie jest moja zasługa, właśnie to, że jestem przesadnie empatyczny względem drugiego człowieka, i nie mogę liczyć, bardzo często, na wzajemność wtedy, kiedy podświadomie oczekiwałbym tego.

To tyczy się, rzecz jasna, nie tylko sportu, ale tyczy się ogółem współ istnienia, jako my, społeczeństwo, wśród anonimowych ludzi, w kolejce, na lotnisku, na bramkach security, na drodze. Co Ci szkodzi wpuścić tego pieszego na jezdnię, jeżeli widzisz, że pada deszcz, wieje wiatr a on się akurat śpieszy na autobus? Ja stracę tylko 5 s., ale on, być może, dzięki temu, nie

bookmark
plus icon
share episode

Budować progres można tylko poprzez zoptymalizowany plan. Równowagą pomiędzy akcentami a czasem na regenerację. Jak to wygląda w moim przypadku?

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dawno mnie nie było właśnie tutaj, czy na Spotify i na iTunes. Poprzednio nawiązywałem do postanowień noworocznych i do tego, że w grudniu sporo osób stając na wadze, mogło być zaskoczonym tym, że pojawiło się kilka dodatkowych kilogramów. Styczeń jest miesiącem dosyć często kontuzjogennym, bo staramy się bardzo szybko odrobić wszelkie straty, ale okazuje się to być czasami zgubne. Bardzo dużo osób piesze do mnie na Instagramie, mając różnego rodzaju pytania albo wątpliwości, nie wiedząc jak sobie poukładać ten plan treningowy, ponieważ czują się często zmęczeni, albo obolali. Dzieją się różne rzeczy, które są związane z tym, że często, za mocno rzucamy się w sport i nadrabianie zaległości.

Mam bardzo duże doświadczenie, jeżeli chodzi o przesadę i wynika to z tego, że czasami brakuje mi takiej pokory względem własnego ciała. Przyznam szczerze, że w przeszłości popełniłem chyba już prawie wszystkie możliwe błędy jeżeli chodzi o nieprawidłowe rozkładanie sił zarówno w perspektywie tygodnia treningowego, jak i również miesiąca czy nawet sezonu.

Mówię o tym wszystkim właśnie po to, żebyście nie popełniali błędów tych, których ja miałem okazję doświadczyć w przeszłości, co mnie wykluczało na jakiś czas z biegania, pływania. Na szczęście rower, z tych wszystkich dyscyplin triathlonowych okazuje się najmniej kontuzjogenny, oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy dobrze na tym rowerze ustawieni, i nie popełniamy głupich błędów, że nie mamy zbyt nisko ustawionego siodełka czy też nieprawidłowej pozycji naszych dłoni na kierownicy, co często powoduje różnego rodzaju zaburzenia, na przykład, zaburzenia neurologiczne. Mogą one sprawiać to, że potem nie jesteśmy w stanie ruszać palcami naszych dłoni przez tydzień. Jak sobie pomyślę, to mi w przeszłości też coś takiego się przytrafiło, co wynikało właśnie z tego, że nie miałem przeprowadzonego fittingu, a spędzając na rowerze 8 czy 10 godzin w tygodniu, naprawdę, każda jedna niedoskonałość naszej pozycji da się we znaki i będą to plecy, dłonie, tyłek czy też kark.

Dzisiaj nie będzie o fittingu, chociaż myślę, że to jest dobry temat na przyszłość. Dzisiaj chciałem się skupić na odpoczywaniu. Temat bardzo trudny i wiele osób jest ciężko przekonać do regeneracji. Dużo mówi się o tym, że odpoczynek jest elementem treningu i tylko mając wyważony plan treningowy, jesteśmy w stanie uzyskać optymalny przyrost formy wydolności czy też siły mięśniowej. Po prosu, jeżeli nie mamy czasu odpocząć, to ten nasz trening będzie coraz bardziej jałowy. Nam też coraz więcej zaświta różnego rodzaju sygnałów; będzie to zrezygnowanie, czasami brak motywacji i trzeba to wszystko wyważyć – z jednej strony nasz plan treningowy powinien być regularny i konsekwentny, żebyśmy nie wypadali z rytmu, z drugiej strony, nie możemy przesadzić i nie możemy trenować przez 3 tygodnie każdego dnia tak samo mocno. Niektórzy to nazywają periodyzacją tygodniową, miesięczną, czy też sezonową i jest ona zazwyczaj po to, żeby organizm miał czas na to, żeby nabrać sił i żeby skonsumować efekty tych wszystkich impulsów treningowych, które miały miejsce w przeszłości. Tymczasem, to co ja zauważam, i często widzę w wiadomościach od Was, czy też w komentarzach, to, że oczekujemy rezultatów tu i teraz. Biegamy od Nowego Roku i po tygodniu jesteśmy zdziwieni, że dalej nie jesteśmy w stanie, podcza

bookmark
plus icon
share episode

Show more best episodes

Toggle view more icon

FAQ

How many episodes does Leszek Prawie.PRO have?

Leszek Prawie.PRO currently has 104 episodes available.

What topics does Leszek Prawie.PRO cover?

The podcast is about Health & Fitness, Fitness, Podcasts and Sports.

What is the most popular episode on Leszek Prawie.PRO?

The episode title 'Szczerze i długo o zarabianiu na YouTube. Co daje mi ten kanał (18)' is the most popular.

What is the average episode length on Leszek Prawie.PRO?

The average episode length on Leszek Prawie.PRO is 17 minutes.

How often are episodes of Leszek Prawie.PRO released?

Episodes of Leszek Prawie.PRO are typically released every 14 days, 2 hours.

When was the first episode of Leszek Prawie.PRO?

The first episode of Leszek Prawie.PRO was released on Nov 7, 2019.

Show more FAQ

Toggle view more icon

Comments